Zaznaczam, że treść tej strony jest tylko moją opinią. 

Tak sobie czasami siedzę i myślę, czego żeśmy się na tej kolei doczekali. Same nonsensy. No, bo kto to kiedyś przewidział, że bezpośrednim zwierzchnikiem automatyków będzie pracownik służby ruchu ?. Przecież to jest sprzeczność interesów. Ot taki mały przykład - egzamin praktyczny z obsługi urządzeń na stanowisku pracy. Naczelnikowi sekcji zależy ( no i słusznie) na likwidacji godzin nadliczbowych. W pewnym momencie okazuje się, że zachodzi potrzeba przeniesienia pracownika z jednej nastawni na drugą ( i to szybko). Powiedzmy, że poprzednio cały czas pracował jako dyżurny ruchu na urządzeniach przekaźnikowych. Teraz ma pracować na urządzeniach mechanicznych. Wiadomo czy się to różni ( rygle, napędy z Kn, naprężacze itp.). Zazwyczaj pracownicy zdążą poznać urządzenia - ale nie zawsze. No i teraz egzamin praktyczny w obecności naczelnika ISE i zastępcy ds. automatyki. Hmmm, który zastępca odważy się sprzeciwić zwierzchnikowi jak on stwierdzi, że ten pracownik musi tu od jutra pracować samodzielnie ? ( oczywiście zaraz każdy powie, że ja na pewno - no bo kto się do tego przyzna). Wiadomo - egzamin przebiegnie jak najbardziej zgodnie z przepisami - tylko jakie będą pytania ?.Po egzaminie wszyscy będą bardzo zadowoleni. Ale niech powstanie jakaś awaria - i co ten biedny dyżurny ma zrobić. Siedzieć i czytać instrukcje, machnąć na wszystko ręką czy kombinować jak to miało być ?. A jak dojdzie do wypadku - to winien przede wszystkim dyżurny. A jak próbuje sobie poradzić ( patrząc do instrukcji ) a pociągi stoją i narastają opóźnienia - winien dyżurny. Tak to niestety jest. Resztę dopowiecie sobie sami.

Jak się zorientowałem  - większość byłych zastępców naczelników sekcji automatyki ( z pewnym stażem na tym stanowisku) zostało przemianowanych na inspektorów ds. automatyki, a ostatnio na technologa. No cóż - kto czytał jeden z ostatnich wydań "Przekaźnika" to wie, że według opinii jednego z  najważniejszych należą do grupy "chwastów”, które należy wyplenić. Trudno - niech tak będzie. Nie mam ochoty tego komentować. Ale ciekawostka - ACZz miał w obowiązku przeprowadzanie egzaminów praktycznych między innymi dyżurnym ruchu ( i to robił prze np. kilka lat). Ostatecznie najlepiej orientował się w terenie. Raptem okazało się, że nie ma takich uprawnień - hmmm czyżby analfabetyzm wtórny?. 

Stare przysłowie mówi : "kąt patrzenia zależy od miejsca siedzenia". Jest to prawda niezaprzeczalna. Ja, jako pracownik ISE mam bardzo często pretensje do pracowników diagnostyki o to, że piszą same głupoty a poważnych spraw nie widzą lub nie chcą widzieć. Np. piszą usterki, które i tak nie zostaną usunięte, bo nie ma części lub urządzeń zamiennych. Monter owszem, poklepie, postuka no i na chwile usterkę usunie i odpisze, że usunięto. Ale następne badanie diagnostyczne - usterka wpisana ponownie. Monter przyjdzie, popatrzy, poklepie itd..... .Ale żeby zamknąć urządzenie lub podjąć jakąś konkretną decyzję - na to nie ma chętnych. No, bo który diagnosta będzie się narażał zwierzchnikowi ? A nóż zwierzchnik stwierdzi, że jest "uciążliwy" i go zwolni pod byle pretekstem?. Nim powstały sekcje diagnostyki "Sygnały" pięknie opisywały, jakie to będzie pożyteczne - diagnostyka miała decydować gdzie należy urządzenie poddać remontowi kapitalnemu, które w pierwszej kolejności wymienić itp... - mrzonki. Prawdą jest, że jakbym był diagnostą to robiłbym prawdopodobnie  tak samo ( albo już bym nie pracował na PLK - trudno zgadnąć). Nie mówię już o tym, ile osób kiedyś brało udział w np. badaniu rozjazdów a ile teraz - to już całkowicie zakrawa na czyste kpiny.

No może dosyć narzekania. BĘDZIE  LEPIEJ - może kiedyś.

Jak się komuś naraziłem - to najmocniej przepraszam. Ale nie taki był mój zamiar.

 Stachn.