Niebezpieczeństwo przy wymianie żarówek sygnalizatorów drogowych.

Przypadkowo w czasie kontroli urządzeń na SSP stwierdziłem w dziwne zjawisko ( przez moment byłem tym zaskoczony). Otóż okazało się, że na jednym sygnalizatorze świeciły obie żarówki natomiast na drugim tylko jedna z układu B. Później okazało się, że lekko się żarzyła. W pierwszej chwil podejrzenie padło na zwarcie na kablu. Oczywiście nie był sygnalizowany błąd w działaniu SSP. Przekaźnik S wzbudzone. Przypomniał mi się przypadek z niefortunnej praktyki własnej i poleciłem sprawdzić, jakie żarówki są w komorach. Oczywiście okazało się, że w jednej komorze w układzie B była włożona żarówka 12/24 a w szereg z nią 12/12. Oczywiście żarówka 12/12 świeciła a 12/24 żarzyła się. 

Prawdopodobnie monter stwierdził, że spalona jest żarówka, więc założył nową ( nie patrząc jaka była włożona poprzednio). Sprawdził działanie - wymieniona żarówka świeciła, przekaźnik S wzbudzony więc nie wpadł na pomysł aby sprawdzić drugi sygnalizator - a tu okazuje się, że drugi nie świecił. Obawiam się, że w takich przypadkach żaden z monterów nie sprawdza drugiego sygnalizatora. 

Strach pomyśleć co by się działo gdyby wymienił obie żarówki na jednym sygnalizatorze, przy czym obie były by o innej mocy niż na drugim sygnalizatorze. No a co by było gdyby w trakcie zbliżania się pociągu wystąpiła usterka układu A.

Tak więc apeluje do wszystkich automatyków - po usunięciu usterki sprawdzajcie dokładnie wszystko co się da. Oczywiście - patrzcie co robicie !!!!!!.

Więcej na temat obwodu świateł jest tutaj